Czy Tajlandia jest tak tania? Kraj uśmiechu z drugiej strony medalu.

Każdą wycieczkę poprzedzamy lekturą tysiąca postów na blogach znanych podróżników będąc święcie przekonanym, że tak właśnie jest. Po którymś  razu z rzędu wsiadając do samolotu jesteśmy świadomi, że to co wiemy na temat jakiegoś miejsca będzie wyglądało zupełnie inaczej. Przynajmniej w moim wypadku jest tak, że jadąc gdzieś, z góry się zastanawiam jak bardzo sprawy zaskoczą mnie na miejscu i czy w ogóle jakikolwiek procent mojej wiedzy o danym kraju się sprawdzi. Albo zwyczajnie, to może mój prosty sposób na to by uniknąć rozczarowań.

Przed lekturą, tak by nie urazić nikogo chciałabym zaznaczyć, że moje spostrzeżenia są moimi subiektywnymi. Wymieniam je z perspektywy osoby, która pracuje sezonowo a resztę czasu podróżuje. Dlatego zależy mi na minimalizowaniu wydatków i raczej główkuję jak wydać mniej aniżeli więcej. Staram się też dostrzegać drugie strony medalu i czasami mówić o tym głośno. Zatem oto kilka subiektywnych spostrzeżeń, które nasunęły mi się po dłuższym pobycie w Tajlandii.

1. Tajlandia jest tanim krajem.

A jednak nie do końca... To dość przeterminowana rzeczywistość. Prawdą jest iż pięć lat temu ceny były o 100% niższe niż są aktualnie, jednak od tego czasu z roku na rok pad thai przybiera na wartości. Ja, głównie przebywałam na południu, kursując między wyspami, które z założenia są droższe. Wiem, że na północy łatwiej znaleźć tego pad thaia za 2,50 zł. Większości pobytu nie spędziłam w mało znanych wioskach śpiąc w namiocie, gdzie koszt życia można by zminimalizować do 15 zł na dzień lub mniej. Najmniej popularną wyspą, na której zostałam była Koh Yum, która mimo minimalnego zaludnienia wciąż nie była tania a ceny wachały sie od 5 zł tylko w górę. Z tym, że mój pad thai za 5 zł wymagał wiele wysiłku by go znaleźć. Lokalsi najczęsciej również chcą byś wydał tutaj pieniądze i raczej nie będą polecać Ci miejsc gdzie możesz najeść się za grosze, a te najbardziej wyeksponowane najczęśniej nie są takie tanie.

2. W Tajlandii każdy zakąsza poza domem.

Tak. Nie wiem czemu nikt nie zwrócił na to uwagi ale w hostelach i chatkach zazwyczaj nie ma kuchni, nie mówiąc nawet o czajniku. Może nie jestem tak bystra jak inni podróżnicy i nie byłam w stanie się tego domyślić. Tajowie stołują się na ulicy więc i ty też. Niby logiczne, ale nie na tyle bym nie czuła się zaskoczona. Będąc szczerą to był dla mnie cios między oczy. Nie przepadam za częstym jedzeniem poza domem. Przez ostatnie dwa miesiące musiałam jadać w lokalach co najmniej dwa razy dziennie. Biorąc pod uwagę, że wszędzie serwują te same dziesięć potraw- nie było łatwo. Mimo, że tajska kuchnia jest dobra to na pad thaia raczej się nie skuszę przez kolejne pół roku. Osoby, którym nie wskazane jest częste spożywanie potraw z patelni w szczególności może być trudno. Zapomnij też o porannych rytuałach przy ciepłej herbacie lub przyzwyczaj się do proszenia o gorącą wodę. Oczywiście gdy wynajmujesz prywatny domek masz szansę na znalezienie czegoś z kuchenką ale znalezienie takiej chatki może wymagać nieco wysiłku.

3.W Tajlandii można wszędzie spać na dziko.

Prawda. Tajowie zdają się nie zauważać, że nagle stałeś się stałym bywalcem na plaży za dnia i w nocy. Gdy jesteś na budżecie  możesz bez obaw przespać się na plaży i zajadać całe dnie bananami za 5 gr sztuka. Każdemu według jego potrzeb. 🙂 Mam kilku przyjaciół, którzy tak właśnie żyli przez dłuższy okres czasu. Dobrze mieć tylko plandekę lub coś podobnego co zapewni ci schronienie w czasie nieoczekiwanej ulewy.

4. W Tajlandii trzeba się targować.

Nie zgadzam się:). Owszem targowałam się w przypadku gdzie jakość nie szła w parze z ceną. Ubrań złych gatunkowo nie kupię za wysoką cenę czy to w Azji czy gdziekolwiek indziej. Jednak robienie tego z zasady jest czymś wbrew mojemu postrzeganiu pewnych wartości. Dlaczego miałabym nie zapłacić tych 10 zł za coś co mi się podoba? Nie zapominajmy, że życie tam wygląda nieco inaczej niż twoje życie tutaj. Tajowie nie mają emerytur prócz tych z uprzywilejowanych grup społecznych jak urzędnicy, policjanci itp. Nie mają żadnej opieki socjalnej, a leczyć mogą się tylko w jednym wybranym szpitalu. Jeżeli dobrze się rozejrzysz zauważysz, że ich głównym i często jedynym zajęciem jest praca i mimo tego nigdy nie będzie ich stać by podróżować dalej niż do Birmy. Pamiętaj o tym gdy po raz kolejny będziesz chciał zbić cenę o kolejną złotówkę. Pamiętajmy, Empatia a nie Egoizm!

5.Tajowie mówią dziwnym angielskim.

Prawda/nieprawda. Tajowie nie mówią po angielsku albo mówią słabo. Zrozumieją jeśli spytasz How much? Ale jeśli zdecydujesz się na wybranie bardziej zaawansowanej wersji tj. np. How much does it cost? Nie licz na bycie zrozumianym. W Tajlandii szkolnictwo stoi na niskim poziomie i jak już wiesz oni nie mają szansy na długie podróże zatem ich umiejętności językowe nie są takie jak twoje. Lepiej używać jak najmniej słów i budować jak najprostsze zdania. Angielski lepiej ćwiczyć z native speakerem.

6. Zakryj ramiona gdy odwiedzasz świątynie.

Dziewczyny, musicie mieć przy sobie koszulkę z dłuższym rękawem. Niestety ale z narzuconą chustą nie wszędzie was wpuszczą. Na pewno wyglądając jak mniszka nie wejdziesz na teren Pałacu Królewskiego. Strażnik sprawdzi jaką koszulkę masz pod chustą i gdy odnajdzie pod nią nie więcej niż koszulkę na ramiączka, odeśle cie do sklepiku gdzie za koszulkę będziesz musiała zapłacić dodatkowe 200B.

7. Wizę turystyczną możesz przedłużyć tylko raz  w ciągu roku kalendarzowego.

Nie mogę tego potwierdzić moim przykładem bo sama przedłużyłam wizę tylko raz. Na miejscu jednak poznałam wiele osób, które wizę przedłużały w nieskończoność. Zawsze jest ryzyko, że urzędnik ci odmówi ale wtedy zazwyczaj kończy się na wyjeźdźcie z kraju  na kilka dni. Wydaje mi się, że gdy Twoje 60 dni w Tajlandii dobiega końca, a wcześniej nie wyrobiłeś sobie wizy na dłuższy czas to nie warto martwić się na zapas. Idź do urzędu dla imigrantów i próbuj. Jeśli jednak masz pewność, że Twój pobyt będzie dłuższy to warto przed wyjazdem zaopatrzyć się w wizę na pół roku.

8. Tajlandia nie świeci czystością.

To prawda, że nie wszędzie jest czysto. W Tajlandii problem składowania i przetwarzania śmieci jest dość poważny a sami tajowie są jednym z największych konsumentów plastikowych toreb na świecie. Nie zapominajmy jednak, że gdyby nie my- turyści odpadów byłoby kilka razy mniej. I choć miasta nie świecą porządkiem to łatwo zauważyć, że na wsiach i dalej poza miastami ten problem jest znikomy albo nie istnieje wcale. 

9. Hostele są o niskim standarcie i wszędzie grasują nieboraki.  🙂

Przed wyjazdem straszono mnie też, że rzadko natknę się na zachodni typ toalety oraz, że nie wszędzie jest papier toaletowy. Fałsz! 🙂 Prawdą jest tylko, że niemal każdy hostel prezentuje się nieco lepiej na zdjęciach aniżeli w rzeczywistości. Zupełnie podobnie jak nasze profilowe na fejsbuniu! Wielkie rozczarowanie spotkało mnie tylko raz w hostelu w Krabii. Ten znacznie różnił się od tego co pokazano na fotkach. Wszystkie inne, w których spałam miały dobry standard albo wystarczający by czuć się w miarę komfortowo. Toaletę "w ziemi" widziałam może dwa razy i zawsze w ubikacjach był papier toaletowy. Nieboraki spotkamy głównie na ulicach w miastach i tak to prawda - są wielkie i przerażające. 

10. Musisz się zaszczepić ?!

To bardzo kontrowersyjny temat. Zazwyczaj wpadamy w skrajności zamiast trzymać się środka. Większość osób się szczepi i ta grupa jest przekonana, że trzeba to zrobić bez szukania wymówek. Jednym słowem trzeba zaufać temu co mówią lekarze, korporacje i inne osoby po studiach. Druga grupa to antysystemowi buntownicy, którzy sprzeciwiają się temu co trzeba. Jakbyśmy nie zdecydowali to w obu przypadkach poddajemy się eksperymentowi mając nadzieje, że skutki decyzji nie będą zaskakujące dla biegu naszej podróży a może i życia. Jakiej decyzji byś nie podjął to warto podjąć ją samemu. Pytając innych o zdanie spotkasz tylu za co i przeciw. Jedne argumenty będą brzmiały bardziej mądrzej od drugich aż w końcu zgłupiejesz. Dla mnie ważnym argumentem był fakt, że w opinii wszystkich osób, które podróżowały po Tajlandii, Kambodży i Laosie, a które nie szczepiły się - nie poniosły żadnych szkód na zdrowiu. Postanowiłam to sprawdzić również i ja i tak oto wróciłam cała i zdrowa. Przez dwa miesiące podróżowania nie miałam nawet bólu brzucha lub dłuższej wizyty w toalecie. Nie dzielę się tym by kogoś przekonać, że mam rację, bo kto ma w ogóle rację ?! Celem jest tylko podzielenie się moim doświadczeniem.

11. Uważaj na to co jesz.

W kontynuacji do poprzedniego punktu może być pomocne wymienienie produktów, których się wystrzegałam. Unikałam tylko lodu i picia wody z kranu. Soków i innych napojów i tak nie pijam. Z początku nie jadłam owoców uprzednio pokrojonych i tych wszystkich mixów owocowych sprzedawanych na tackach i w kubkach. Szybko jednak się rozleniwiłam i jadłam wszystkie owoce w obojętnie jakiej postaci. Jeśli chodzi o miejsca spożywania posiłków. Jadłam i w restauracjach i na straganach ulicznych. 

12. Koh Phi Phi jest pełne turystów i nie warto tam jechać.

Prawdą jest, że ilość turystów może przerażać jednak moim zdaniem nie prawdą jest, że nie warto tam jechać. Koh Phi Phi to droga wyspa i na pewno nie jest dobrym wyborem na dłużej jeśli nie lubisz tłumów. Również zaliczam się do grona leśnych ludzi lubiących zieleń, ciszę i spokój ale przemęczenie się tam 2-3 dni jest tego warte. Koh Phi Phi ma kilka cudownych plaż a słynna Maya Bay i cały park narodowy wygląda na żywo lepiej niż na zdjęciach. Wykupując popołudniową wycieczkę na Maya Bay wcale nie utoniemy w tłumie, a po drodze można jeszcze odwiedzić kilka miejsc (zależy od wycieczki). Ja wybrałam najtańszą opcję bodajże za 400B, która obejmowała Maya Bay+kilka miejsc+kilka atrakcji np. snorkeling i trwała ok 6h. Taka opcja była wystarczająca. 

Tak w skrócie wygląda moja subiektywna perspektywa na temat kraju uśmiechu. Tajlandia jest wspaniałym miejscem i planuje tam wrócić za kilka miesięcy, mimo że wcale nie jest tania. Tych kilka spostrzeżeń nie miało na celu przekonywania lub urażenia kogokolwiek. Mam nadzieję, że bardziej pomogłam aniżeli zaszkodziłam. 🙂

 

Poniżej krótki cennik usług i produktów w sezonie 2018.

(100B to ok 11 zł)

nocleg

nocleg w hostelu 200B-250 lub więcej

nocleg w chatce  od 350B za niski standard

hostel na Koh Phi Phi od 500B 🙁

transport

prom+bus np. z Krabii na Koh Phangan 550-800B

prom+pociąg w 2 klasie z Koh Phangan do Bangkoku 1,100B

prom zależnie od dystansu to koszt od 200B, jednak przepłynięcie na mało znaną wyspę może kosztować nawet 1000B

UWAGA: Czasem nie warto kupować biletów na promy w hostelach lub najbliższych agencjach bo tam ceny zawsze są wysokie. Warto kombinować samemu jak najtaniej się gdzieś dostać lub pytać tajskich znajomych. Przykładem może być nasza podróż z Koh Yum do Krabii. Kupując bilet w hostelu zapłaciłybyśmy po 450B. Wzięłyśmy więc taxi boat do najbliższego lądu a stamtąd bus lokalny i wtedy podróż wyniosła nas 200B.

posiłki + produkty spożywcze

street food 40-70B lub więcej

posiłek w restauracji 120-240B

kokos 30-50B

banan 5B

papaja 50B/1kg

jabłka 100B/1kg 🙁

mango 60B-80/1kg

¼ arbuza 20B

woda 0,3l 20B

nerkowce 100g 160B

rodzynki 250g 160B

szejk owocowy od 40B

czarna kawa od 40B

snickers 28B

czekolada od 100B 🙁

inne

filtr do opalania od 450B 🙁

pranie 40B-70

spodnie na straganie 200B-250

ładny naszyjnik 250B 🙂

strój kąpielowy 200B-500

wejście na teren parków narodowych ok. 200B

wypożyczenie skutera 200B-250/24h

lekcja yogi 300B

bilet na koncert kilku kapel 600B

Bilety lotnicze kosztują średnio 1300 zł w jedną stronę.

Dwa miesiące podróży po Tajlandii włącznie z biletami wyniosły mnie ok 7 tys. 

Namaste. 🙂

Czy Tajlandia jest tania? Obalmy kilka mitów
Tagged on:     

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *