Bo człowiek to najpiękniejsze miejsce

Gdy mentalnie odwracam głowę do tyłu i zastanawiam się czym kierowałam się przy wyborze marzeń to zawsze łapie się na tym, że niczym. Marzenia pojawiały się w głowie w formie chwilowego przebłysku lub czegoś w rodzaju tego co nazywamy myślą, jednak taką której nie czujesz potrzeby przemyśleć. Nie czujesz by taka myśl była warta przemyślenia, bo odrazu wiesz, że jest tą, na którą z jakiegoś powodu czekałeś i podporządkujesz jej część swojego życia. I choć jest nieprzemyślana to zawsze na tyle silna by za nią iść, zupełnie bez powodu i choćby na sam koniec świata. Są i takie, które pojawiły się w mojej wyobraźni gdy byłam bardzo młoda i choć wciąż niespełnione to ich siła nie zdaje się słabnąć. Jedni mogą to nazwać naiwnością, ja nazywam to pozostanie wiernym sobie samemu.

Z biegiem czasu widzę jak ta nagle znikąd pojawiająca się myśl, taka jedna maleńka, niepozorna jest w stanie swoją siłą diametralnie zmienić bieg naszego życia. Mówiąc szczerze jeszcze nigdy nie zawiodłam się podążając za tym instynktem, zawsze gdzieś po drodze czekały prezenty i niespodzianki. Czasem czekał na mnie i kot w worku ale czym by było życie bez kotów w workach? Chyba czystą nudą.

W moim przypadku myśl – iskra często dotyczyła przeprowadzek i proszę uwierzyć, że to naprawdę nie było zaplanowane. Jednak gdy iskra się zapali to wszyscy wiemy, bywa ciekawie.

Z biegiem czasu spokojnie mogę przyznać się przed sobą, że ta mała wędrówka nie prowadziła do miejsc, ona prowadziła do ludzi. Sama droga, długa pielgrzymka w osamotnieniu zdecydowanie może być wielką nauką ale chyba na każdej pielgrzymce spotkamy choć jednego człowieka, a jeśli idziesz w taką dal to i choćbyś słowa z nim nie zamienił to na pewno to spotkanie zapadnie ci w pamięć. Na Mount Everest chyba też rzadko wspinają się sami. Wspinać się tak wysoko samemu to czyste szaleństwo, zupełnie jak szaleństwem byłoby życie bez ludzi.

Tęsknię za tym jak czułam się w danym miejscu, ale czułam się tak w obecności innych czujących. Miejsca, w których czuć musiałam sama wspominam jako dotarcie do siebie, bardzo ważne etapy rozwoju od wewnątrz ciała. Do nich zaliczam też miejsca gdzie przebywałam z ludźmi w rozstrojeniu, gdzie odpychaliśmy siebie wzajemnie bo nasze energie nie mogły się zsynchroznizować choć bardzo chcieliśmy (albo i nie:)). To tylko sygnał, że dusza ma ochotę gadać z sobą samą co bywa niełatwe, dlatego może te miejsca wspominamy ciut mniej. Ale ważność spotkań z tymi, których nie obchodzimy jest taka sama bo to te spotkania sygnalizują, że to idealna chwila by uwagę skierować do wewnątrz.

Powiedziano kiedyś, że to ludzie tworzą miejsca. Bardziej zapamiętujemy to jak ktoś pozwolił nam się poczuć aniżeli chwilowy zachwyt nad spektakularnym wschodem słońca gdzieś w pięknym miejscu. Częściej w miejscach trzymają nas ludzie a nie piękne widoki, które widziane wielokrotnie potrafią się znudzić. Fajni ludzie się nie nudzą, a każde spotkanie może dostarczyć zupełnie innej emocji. Wracamy do miejsc gdzie czujemy się kochani, akceptowani i potrzebni, a zapominamy o tych gdzie swoją obecnością nie stwarzamy żadnej różnicy w życiu innych. Miejsca, które wspominam najcieplej były takie ze względu na ludzi. Czasem odnoszę wrażenie, że pojawiamy się gdzieś tylko po to by nasze drogi przecięły się z drogą kogoś innego. Często to tzw. ludzie-lekcje, a po spotkaniu z nimi życie już nie pozostaje takie samo. Wtedy zawsze sobie myśle, że ten piękny widok był tylko czynnikiem zewnętrzym pod którego prektekstem pojawiłam się gdzieś by kogoś spotkać i odrobić kolejne zadanie domowe od życia.

Jak dla mnie to dom jest w człowieku, a nie na kawałku ziemi. Najpiekniejszym zaś miejscem jest serce człowieka.

Z przemyśleń wrocławskich; Wiosna 2021, Wrocław; publikacja Lato 2022

photo by @anna_zachwey we współpracy z @cosycreation

Bo człowiek to najpiękniejsze miejsce

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *