Jest późny maj. Ostatni raz udało mi się ukończyć artykuł ponad pół roku temu. W tamtym momencie moim planem na najbliższe miesiące, było publikowanie zaległych notatek, o których nieomal już zapomniałam, że zostały napisane. Są to w dużej mierze notatki z pobytu w Anglii, Kanadzie oraz Francji, gdzie pracowałam ostatniej zimy. Francja była ostatnim krajem, w którym zaplanowałam zacząć nową historię podatkowką. Celem tej wyprawy było kontynuowanie odkładania pieniędzy, a to w atmosferze wstępnej stabilizacji. Sezon zimowy 2018/2019 miał upłynąć na pracy i skupieniu się na celach, którym spełnianiu nie sprzyja niewiadoma i spontaniczność podróżowania.

Los jak to często bywa, dość stanowczo zweryfikował nieprecyzyjność mojego planu i próbował udowodnić ponownie, że moja natura optymisty nie zawsze jest gwarancją otrzymania tego czego chcę. Mimo to, że nauczyłam się nieoczekiwać niczego i emocje rozczarowania zastąpiłam emocją zdziwienia to jednak lepiej gdy i ta druga się nie pojawia.

Ostatni sezon w Norwegii nastroił mnie korzystnie i nawet nieco rozpieścił, zatem mniej spodziewałam się okoliczności, które mnie spotkały we Królestwie Bagiet. Przecież powinnam już być świadoma, że często twój kontrakt pracy ma się nijak do rzeczywistości jaką zastajesz. Tak było w tym przypadku. Zatrudniono mnie na pozycję recepcjonistki i zagwarantowano samodzielny pokój, a tymczasem usilnie próbowano mi powierzyć obowiązki managera z “glamurowym” zakwaterowaniem w piwnicy wraz z innymi pracownikami, młodszymi ode mnie o dobrą dekadę. Szybko zapomniałam o uczuciu przespanej nocy. Czasami współlokatorzy budzili mnie i kilka razy, a wszelkie manifestowanie mojej irytacji zdawały mi się hipokryzją bo przecież w ich wieku robiłam to samo. Podczas trzech tygodni pracy w Chalet Regina wiele się wydarzyło. Nigdy wcześniej w ciągu trzech tygodni nie zostałam awansowana na managera, zwolniona, przyjęta z powrotem, po czym podjęłam decyzję, że jak najszybciej trzeba wysiadać. Nie działające ogrzewanie w pokojach, wycieki gazu, kapiąca woda z sufitu, ubliżanie gościom przez szefa to tylko niektóre z atrakcji, które mnie zniechęciły.

Tak podupadły moje plany o częściowej stabilizacji i choć ogłoszeń o pracę nie brakowało to przerażała mnie perspektywa by znów zacząć wszystko od nowa. Spakowałam więc plecak i ruszyłam w głąb kraju by odwiedzić przyjaciół i poczekać, aż najlepsze rozwiązanie znajdzie się samo. Tak podpowiadała mi moja natura optymisty.

Krótką podróż zakończyłam w Montpellier. Pewnego ranka, podczas spaceru do sklepu zdałam sobie sprawę, że przechodzę obok parku… gdzie wszystko się zaczęło… !
Dziewięć lat temu po raz pierwszy wyjechałam za granicę na dłuższy okres. Wtedy zajmowałam się dziećmi, a właśnie w pobliskim parku spędzałam z nimi czas. Pomyślałam, że zatoczyłam całkiem spore koło. Dodatkowo, wiek trzydzieści wyglądający z ponad ramienia zachęca niechętnie do refleksji i przemyśleń nad pokonaną drogą i tym jaką istotą się stałam. Odważyłam się pomyśleć, że jestem z siebie dumna. Wprawdzie w życiu materialnym można odnieść wrażenie, że nie awansowałam. Nie wspięłam się na szczyt kariery zawodowej, nie mam auta tylko skuter. Jednak zmiany wewnętrzne te dotyczące serca, rozumu i duszy, zwięźlej mówiąc zmiany emocjonalne są nie do przeliczenia. Ogół doświadczeń i emocji, które mogłam przeżyć przez te lata zmieniły mnie w innego człowieka, jednocześnie zmieniając jakość życia i sposób jego przeżywania. Nigdy nie czułam się bezpieczniej ze swoimi emocjami i mam wrażenie, że negatywne myślokształty nie są w stanie na ten czas mi zaszkodzić czy mnie złamać.
Chcąc nie chcąc wszystko jest w naszych rękach, a każde doświadczenie nas uczy i może uczynić nas lepszymi, jeśli odpowiednio zareagujemy i przetrawimy emocje.

I tak sobie też myślę, że na to co nazywamy karierą zawodową, na pierwszy milion oraz stabilizację to nigdy nie jest za późno. Ważne jest tylko byśmy czuli, że podążamy za znakami na naszym własnym szlaku, a wtedy i każde z niego zboczenie nie wydaje się błędem.

P.S A kolejna praca we Francji znalazła się sama – po tym jak przetrawiłam emocje.
Wkrótce więcej informacji na temat pracy w Alpach i jak ją znaleźć.

Tymczasem pozdrowienia z Norwegii.

Francja, tam gdzie wszystko się zaczęło
Tagged on:                 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *