Part I 
By the time we got to Woodstock 
We were half a milion strong 
And everywhere was song And celebration* 

Podczas gdy Neil Armstrong zajęty był lądowaniem na księżycu, w urzędzie w Bethel decydowały się losy festiwalu, który parę lat później, wg magazynu Rolling Stone uznany został, za jedno z pięćdziesięciu wydarzeń, które zmieniły historię rock and rolla. Miasteczko Woodstock w stanie Nowy York, w latach sześćdziesiątych było miejscem spotkań współczesnych bogów w osobie Dylana, Hendrixa. Stąd narodził się pomysł na wybudowanie tam studia nagrań, by artyści mieli wszystko na miejscu. Idea była wynikiem spotkania Michela Langa i Johna Robertsa, z dwoma młodymi przedsiębiorcami Joelem Rosenmanem i Artie Kornfeldem, którzy szukali ciekawych źródeł inwestycji. Festiwal miał być tylko niedużą imprezą, ku uczczeniu otwarcia studia. Mieszkańcy Woodstock patrzyli sceptycznie, na pomysł o wpuszczeniu paruset tysięcy hipisów do pięciotysięcznego miasteczka. Jednak Max Yasgur, mleczarz z Bethel, spojrzał z radością na taką perspektywę i za opłatą chętnie wydał pozwolenie na tłumne odwiedziny kwiatu narodu, którego dwa dni przed festiwalem było już pięćdziesiąt tysięcy a ostatecznie wpadło sobie pół miliona. Takim przypadkiem, farma przez parę dni “stała się” drugim co do wielkości miastem w stanie Nowy York. Za rogiem czekała apokalipsa kiedy w Bethel zgromadził się głos pokolenia. Jak powszechnie się mówi lata sześćdziesiąte były szalone. Na lewym brzegu, rewolucja seksualna, demonstracje młodzieży, Martin Luther King, Czarne Pantery, misja Apollo 11. Na prawym spoczęła wojna w Wietnamie, gdzie wysyłano ludzi na śmierć bez uzasadnienia i Afroamerykanie wciąż walczący o prawa obywatelskie, mimo iż ciężka praca na polach konopi dawno odeszła do lamusa a niewolnictwo zostało zniesione dobre sto lat wstecz. Na moment przed końcem kolejnej dekady, gdzieś po środku wyłania się symbol tych wydarzeń Woodstock 69’. Muzyka zawsze walczyła o słuszne sprawy. W tej dziedzinie nigdy bariery nie istniały. Jak żadna inna dziedzina sztuki, spajała białych z czarnoskórymi. Pastor King niespodziewanym przymusem zaprzestał walk o prawa Afroamerykanów (nawiązanie do jego morderstwa w 1968 roku). Mimo to wciąż, oraz tylko na scenie biali mieszali się z czarnymi bez naruszania prawa. Podczas trwania trzech dni pokoju i miłości, już zaczynało być wiadomo, że to zgromadzenie jest jednym z najważniejszych wydarzeń społeczno-kulturowych w historii USA, które teraz przeżywało czas wyjątkowy. To dlatego Jimi Hendrix zagrał hymn. By uwieńczyć zmiany zachodzące w kraju, a które symbolizował właśnie Woodstock.

Part II 
Czyli zróbmy sobie festiwal.  Ale jak to powiadają… Historia lubi się powtarzać, a wszystko zaczęło się w 1994 roku. W XX zorganizowano Woodstock ponownie, w celu celebracji jego piętnastych urodzin. Wielu polaków brało w nim udział, w tym nasz Juruś. Razem z Jackiem Wrońskim, Yachem Paszkiewiczem i dwoma operatorami Szczepanem Witkiem i Adamem Sokołowskim udali się na drugi koniec świata by przyjrzeć się imprezie od wewnątrz. Bo jak to się mówi dla chcącego nic trudnego. Jurek sprzedał auto by opłacić bilety lotnicze, po czym zdobył wizy i akredytacje. Wszystko w imię idei. No i zaczęło się. Najpierw Czymanowo, potem Szczecin, prawie Lębork, Żary i Kostrzyn. Dwadzieścia jeden lat nieustannej walki i ciągłych zmagań. Wszystko po to byśmy mogli co roku świętować trzy dni miłości, przyjaźni i pokoju za friko. Melanie Safka w wywiadzie dla Marcina Sitko i Pawła Urbańca powiedziała, że dziś nie ma szans na taki festiwal jak Woodstock 69 bo dziś liczy się tylko sprzedany produkt. Melanie ma rację, jednak zawsze jest wyjątęk od reguły. Dzięki Jurek, że postanowiłeś tej reguły nie potwierdzać i stać murem za swoją utopią, mimo problemów z jakimi co roku się zmagasz by ofiarować nam trzy dni, kiedy możemy manifestować swoją inność i “żyć życiem o jakie w ciszy walczymy”. Nie wiem czy przypominamy ‚pokolenie Woodstock 69’. Czasy wolnej miłości, narkotyków i rock’n’rolla już dawno minęły. Strajkować już też nie ma komu, przecież mamy wszechobecną demokrację. Coraz rzadziej my młodzi manifestujemy swoje poglądy, to może nie ma już o co się bić? Epoka prawdziwych hipisów już minęła, my jesteśmy hipisami ery Internetu i gadżetów, w których komendy wydaje się jak ‚za dotknięciem palca’. Będąc na chwil kilka poważną muszę obiektywnie odnotować, że jedno wydaję się niezmienne, muzyka zawsze była tłem do scalania czegoś aniżeli dzielenia. W 69’ stała się tłem w walce przeciw paktom agresji, wszechobecnej przemocy i dyskryminacji rasowej. Dzisiaj jeśli walką jest to w ukryciu. Pozwolę sobie zakończyć cytatem z książki Jurka Owsiaka i Jana Skardzińskiego pt. “Przystanek Woodstock, Historia najpiękniejszego festiwalu świata”. Jurek spytany o tym czym dzisiaj jest festiwal i czy jest to przede wszystkim zabawa odpowiedział: zabawa idei nie wyklucza. Na tym zakończmy. 

*Joni Mitchell – Woodstock 
Zdjęcie źrodło: https://instagram.com/p/5peA7DNfbo/

Legendarne idee są wciąż aktulane.
Tagged on:         

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *