Czas pójść z tym koksem. Kanadyjska przygoda, a raczej jej pierwsza część zakończyła się ponad miesiąc temu. Po przewodniku wciąż ani śladu a tyle było gadania, tyle było obietnic. Przyczyny chyba już wyjaśniłam w poście napisanym zaraz po wyjeździe z Wilderness Resort. To miejsce nie jest komercyjną przestrzenią internetu. Potrzeba było mi więcej przestrzeni dla siebie, więcej czasu na powolne oddychanie. Częściej preferowałam sobie ulec prądom miejsc i ludzi by nie przegapić żadnej ważnej nauki lub ważnej istotki, która pojawiała się na mojej drodze z powodem. Przez większość czasu nie starczało mi $$$ i to też wpłynęło na taką czy siaką listę priorytetów.  Muzyka zeszła na dalszy plan i chociaż na blogu nie było zbyt wielu aktualizacji to plan spełniałam i w końcu zacznę dzielić się dowodami.

Jeśli chodzi o kanadyjską scenę muzyczną – byłam gorzej przygotowana. Dobry plan i nie taką lichą wiedzę miałam na temat USA, kiedy okazało się, że wizy nie dostanę, na szybko starałam się ogarnąć co dobrego zdarzyło się w Kanadzie. Nie było czasu na czytanie mądralińskich książek, a większość wiedzy czerpałam z internetÓW oraz później na miejscu od światłych lokalsów. Podczas całego roku niezłą kolekcyjkę miejsc sobie uzbierałam.

Pomijając typowe zjawiska przyrody gdzie ciężko było znaleźć klub muzyczny lub odkopać jakiś ważny fakt historyczny, skupiłam się głównie na miastach, które oferowały mi to czego poszukiwałam. Tym sposobem zaczęłam od Quebec i kolejno ruszyłam do Ottawy – Toronto – Winnipeg – Calgary – Oyamy – Kelowny – Banff – Tofino – Sechelt – Vancouver z finiszem w pięknej Victorii. Mimo iż pierwsze cztery miesiące spędziłam w Montrealu. Nie mam stamtąd ani jednego zdjęcia klubu i ani jednej notatki prócz tej z koncertu Black Sabbath. Może to dlatego, że jeszcze nie miałam sprzętu by robić zdjęcia nadające się do publikacji, a może tak zachłysnęłam się życiem w chwili i poszukiwaniem forsy, że fakt o zwiedzaniu klubów gdzieś mi cholerka umknął. No cóż, bywa. Szkoda jednak bo Montreal to jedna z najbardziej popularnych metropolii rozrywkowych i generalnie jest co robić, jest gdzie pójść.

No nic. Tyle w ramach paru słów wstępu. Zapraszam na wycieczkę!

Przewodnik muzyczny PROLOG
Tagged on:         

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *